"Spójrz na mnie teraz, czy kiedykolwiek się nauczę?
Nie wiem jak, ale nagle straciłam kontrolę
Ogień płonie wewnątrz mojej duszy
Tylko jedno spojrzenie i mogę słyszeć bicie dzwonów..."

19.05.2014

II


2 maja
Nie wiem nawet, która jest godzina ani jaki mamy dzień. Wiem tylko, że właśnie się obudziłam i że za oknem jest ciemno, ale nie jestem pewna, czy to jeszcze środek nocy czy niedługo zacznie świtać. I wiem, jak wygląda mój pokój:
Białe gładkie ściany
Białe, cienkie zasłony
Biała marmurowa podłoga
Biały chodnik z owczej skóry na białej marmurowej podłodze
Łóżko z białym prześcieradłem i błękitną narzutą
Biała szafka nocna z małą, srebrną lampką, która świeci na niebiesko
Grecja na hiszpańskim zadupiu... W gruncie rzeczy podoba mi się ten widok, przypomina mi pokoje pensjonatu, podobny jest też do tego z miejsca 37G - biało, biało, biało i tylko gdzieniegdzie prześwituje błękit. Aaa, i jeszcze jeden drobny szczegół - gniazdko w ścianie jest jakieś dziwne i absolutnie odmawia współpracy z przewodem zasilającym mojego komputera. Zastanawiam się, jak wygląda reszta domu. Nie miałam okazji go obejrzeć, bo gdy tylko ciocia Tally pokazała nam pokoje, padłam na łużko jak nieżywa. Trochę dlatego, że naprawdę byłam wykończona po pięciu godzinach podróży, a trochę dlatego, że spłakałam się na lotnisku jak bóbr.
Tak, tak, płakałam.
Bynajmniej nie w ukryciu.
Zupełnie jak dziecko - porażka.
Kiedy wysiadałam ze samolotu, byłam tak wściekła i załamana, że po prostu wybuchnęłam płaczem. I chociaż wiedziałam, że głupio wyglądam, zupełnie nie potrafiłam przestać. Tak jakby nagle coś we mnie pękło i nie mogłam nic, absolutnie nic na to poradzić. Pocieszenia przyjaciółek oraz Petrosa nie pomogły.
Kiedy w końcu się uspokoiłam, rozejrzałam się wokół i zauważyłam starszą panią ubraną na czarno, która cały czas się na mnie gapiła, ale wcale nie w miły, babciny sposób, jak ktoś mógłby pomyśleć. Przyśpieszyłam więc kroku a potem opuściliśmy lotnisko. Patrzyłam na tabliczki informujące, że znajdujemy się w Madrycie. Co by się stało, gdybym po prostu została tu, znalazła pracę i mieszkanie i już nigdy nie skontaktowała się z rodziną? Zaczęłabym wszystko od nowa i żyłabym własnym życiem, aż w końcu bym się zestarzała. I nigdy nie wróciłabym do domu.
I kiedy już właśnie zaczynałam rozważać czy nie przedstawić tej propozycji reszcie, spojrzałam na swoje ręcę i zobaczyłam, że są całe czarne od rozmazywanego tuszu, co znaczyło, że moja twarz najprawdopodobniej wygląda tak samo. Zawróciłam więc, biegnąc z powrotem na lotnisko w celu znalezienia toalety, aby doprowadzić się do porządku. Ale kiedy w końcu udało mi się ją znaleźć, ryknęły syreny i wszyscy popadli w panikę. Wywnioskowałam, że ogłoszono jakiś alarm.

To niesamowite, jak łatwo rozpoznałam ciocię, chociaż ostatni raz widziałam ją, gdy miałam dwa lata i niewiele z tego pamiętam. Teraz wystarczyło mi jednak tylko jedno spojrzenie i już wiedziałam(kursywa), że to ona. Wcale nie dlatego, że wygląda na wariatkę, raczej dlatego, że jest bardzo podobna do mamy. Gdyby tylko mama była zadowolona i wyluzowana, i gdyby zachowała oryginalny kształt nosa, i pozwoliła, by jej przycięte równiutko przy karku ciemne włosy wróciły do naturalnego blond odcienia i zaczęły się kręcić, i gdyby zakładała wygodne ciuchy nie tylko wtedy, gdy wychodzi na plażę, to byłaby z ciocią zupełnie nie do odróżnienia.
No dobrze, właśnie zerknęłam przez okno i wygląda na to, że jest rano, bo zaczyna świtać. Odkładam długopis i wychodzę, czas sprawdzić, gdzie tak naprawdę wylądowałam.

Dwadzieścia minut później:
No dobra, jedno jest pewne - widać stąd jakąś inną miejscowość. I powiem tylko, że nawet z oddali nie ma najmniejszej wątpliwości, że jest tam o wiele ciekawiej niż w tej dziurze.
Mamy przechlapane.
Chyba Tally właśnie wstała.

Dwanaście godzin później:

Mój Pierwszy Dzień w Więzieniu Hiszpanii

1. Obudziłam się.

2. Pisałam w pamiętniku.

3. Wyszłyśmy z przyjaciółkami zobaczyć okolicę i odkryłyśmy wokół: brud, białe kapliczki, doniczki z pelargoniami, jeszcze więcej brudu, skały, a gdy wytężyłyśmy wzrok, dojrzałyśmy las oraz wspomnianą wcześniej przeze mnie miejscowość - która już na pierwszy rzut oka wygląda o niebo lepiej niż ta, na której jesteśmy.

4. Zjedliśmy z ciocią bardzo dziwne śniadanie, które składało się z chleba z masłem i miodem oraz kawy tak paskudnej, że nie tylko smakowała jak błoto, ale naprawdę po jakimś czasie ZAMIENIŁA SIĘ w BŁOTO. Serio! Petros cudem powstrzymał się, żeby nie zwymiotować pierwszego łyka, tylko dlatego, że chciał być uprzejmy. Zdaje się, że ciocia Tally domyśliła się wszystkiego po jego minie, bo zaczęła się śmiać i powiedziała, że nie musimy wypijać jej do końca, jeśli nam nie smakuje. Jeżeli cała Hiszpania jest taka, jak kawa, którą tu serwują, to te wakacje będą jeszcze bardziej do kitu, niż mi się wydawało.

5. Podczas śniadania Tally próbowała wypytać mnie o problemy finansowe rodziców, ale na szczęście porzuciła temat, kiedy tylko dałam jej jasno do zrozumienia, że nie mam ochoty na zwierzenia. Potem zaczęła opowiadać o sobie i o tym, jak przyjechała tu czternaście lat temu i nigdy tego nie żałowała. Kiedy zapytałam ją, dlaczego nie osiedliła się w Madrycie, pokręciła głową i powiedziała, że Madryt to nie jej bajka. To oznacza, że musi mieć bardzo wysoki próg tolerancji na nudę, ponieważ z tego, co widziałam do tej pory, to miejsce nie ma nic innego do zaoferowania.

6. Po śniadaniu usiłowałyśmy być z dziewczynami miłe i zaproponowałyśmy, że pomożemy zmywać naczynia, ale Tally pokręciła tylko głową i kazała uciekać nam z kuchni, więc wróciłyśmy do swoich sypialni. Ja wzięłam prysznic, rozpakowałam się i spędziłam trochę czasu sam na sam z Petrosem.

7. Potem poszliśmy do najbliższego miasta (o ile można je tak nazwać, tak naprawdę jest to po prostu mała wioska, ale niech im będzie), bo Tally chciała nam pokazać, gdzie jest jej sklep (w którym sprzedaje biżuterię i inne pamiątki), bank, sklep spożywczy i kilka innych miejsc, które mogą nam się przydać. Najwyraźniej wszystko mieści się na tej samej, małej uliczce. Kiedy Ali zapytała, gdzie znajdują się duże sklepy, na przykład jakaś galeria handlowa, ciocia roześmiała się tylko i powiedziała, że w Madrycie.

8. Po zwiedzeniu miasta wróciłyśmy do domu, wsiedliśmy do jeepa i ciocia obwiozła nas po całej wiosce, żebyśmy mogli zobaczyć trochę więcej brudu, kwiatów, skał i starych domków.

9. Po dwóch godzinach zapytała, czy czujemy duchową potrzebę, aby wybrać się do Kościoła. Stwierdziłam, że nie odespałam jeszcze solidnie podróży, więc chcę się zdrzemnąć. Nie czułam żadnej duchowej potrzeby, ale coś, co przypominało czarną rozpacz, dopadło mnie też totalne rozmemłanie. Jak sądzicie - są to oznaki deprechy? Ali oraz Lisa rzuciły podobny wykręt, Petros natomiast powiedział, że musi wysłać jakiś meil swojemu szefowi. Tu ponoć internet działa od święta, także mój chłopak korzystał z niego póki się dało.

10. Wieczorem wyszłam ze swojej więziennej celi pokoju w samą porę, żeby załapać się na kolację, która składała się z paelli, czyli potrawie jednogarnkowej na bazie ryżu i szafranu (przyzwoitej, nie, dość dobrej, ale na pewno nie rewelacyjnej) oraz jakiegoś kolejnego hiszpańskiego dania, którego nazwy nie będę nawet próbowała wymówić, a co dopiero napisać. W każdym razie smakowało jak rozbełtane lazanie. Potem powiedzieliśmy churem dobranoc i powędrowaliśmy do swoich łóżek (Petros chciał wskoczyć do mojego, ale nie wpuściłam go pod pretekstem bólu głowy. Mamy osobne sypialnie, gdyż ciocia jest wielką tradycjonalistką i obrończynią zasad moralnych).
Koniec.

PS
Dobra wiadomość jest taka, że mamy przed sobą jeszcze około stu trzydziestu dni, które zapowiadają się identycznie jak dzisiejszy Hurraa!

Pamiętnik Sophie na trudne czasy, gdy nie znajduje żadnego logicznego wytłumaczenia tego, co ją spotyka

3 maja
No dobrze, okazuje się, że mama jednak nie(kursywa) żartowała. Nie wspominałam o tym wcześniej, bo naprawdę miałam nadzieję, że po prostu zmówiły się z ciocią, żeby zrobić nam kawał. Ale wszystko wskazuje na to, że ciocia Tally żyje całkowicie odcięta od świata. Naprawdę nie posiada komputera, z dostępu do internetu w ogóle nie korzysta. Mało tego, ona nawet nie ma telewizora. To już jest totalne, niezrozumiałe dziwactwo. Wiem, że wszystkie programy byłyby i tak po hiszpańsku, więc dziewczyny i Petros guzik by zrozumieli (tylko ja z naszej czwórki znam ten język), ale pozbawianie nas dostępu do telewizji to po prostu chwyt poniżej pasa.
Teraz przynajmniej rozumiem, dlaczego rodzice mówili o niej zawsze "Zwariowana Ciotka Tally".
Przywitała nas słowami "Jak wy wyrośliście!" - samo to wiele obrazuje. A to i tak jeszcze nie wszystko. Wierzcie mi, jest tego o wiele więcej. Na przykład:

1. Ciocia rozmawia z roślinami. Serio - dziękuje im za to, że rosną, kwitną i krótko mówiąc, robią to wszystko, co i tak powinny robić. Kiedy przyłapała Lisę na tym, że podgląda ją z opadniętą szczęką, kiedy szepcze czułe słówka swoim pelargoniom, odwróciła się i wyjaśniła (z całkiem poważną miną), że to żywe i świadome istoty. Sama widzę, że są żywe, bo ich liście są zielone, a nie brązowe, ale przepraszam bardzo - świadome? Niby czego? Kiedy zapytałam ją, w jakim języku jej odpowiadają - po grecku czy hiszpańsku, uśmiechnęła się tylko tym swoim dziwacznym spokojnym uśmiechem i nie powiedziała ani słowa więcej.

2. Trzyma w domu tylko te przedmioty, które są jej potrzebne. W pierwszej chwili wydało mi się to całkiem rozsądne, dopóki nie wyjaśniła, że zbieranie i nabywanie rzeczy, których tak naprawdę nie potrzebuje, prowadzi do blokowania energii życiowej. To oznacza, że kiedy skończy czytać książkę (a czyta jak nic jedną na dzień), dziękuje jej za wiedzę, którą dzięki niej zdobyła (wierzcie mi, chciałabym żartować), a potem przekazuje ją komuś innemu. To samo z płytami, ubraniami, co tylko chcecie, niczego nie zatrzymuje, tylko dziękuje, błogosławi i przekazuje dalej. To dlatego ten dom jest taki pusty. Mam wrażenie, że mieszkamy w klasztorze, z tą różnicą, że nie obowiązują śluby milczenia. Rozmawiać można, jak najbardziej (zwłaszcza z roślinami oraz innymi przedmiotami nieożywionymi). Ja w gruncie rzeczy nie miałabym nic przeciwko ślubom milczenia, ponieważ i tak nie mam wiele do powiedzenia. Głównie dlatego, że jestem zbyt wykończona zamartwianiem się tym, jak przetrwać kolejne sto trzydzieści dni, żeby mieć jeszcze siłę i ochotę na pogawędki.

3. Zgadza się całkowicie z psychoterapeutą mamy i uważa, że dobrze mi zrobi ucieczka od "złej energii" otaczającej teraz moich rodziców, jak również odpoczynek od uzależnienia Petrosa od komputera oraz mojej "obsesyjnej konsumpcji". Cokolwiek miałoby to znaczyć.

Nie zrozumcie mnie źle, jest miła i prawdopodobnie ma dobre intencje. Ale ona naprawdę wierzy w te wszystkie bzdury, które opowiada! Nie przeczę, może to i działa w jej przypadku, w końcu SAMA WYBRAŁA życie w odludnej dziurze, ale nie JA. I chociaż dopiero co tu przyjechałam, mogę z całą pewnością stwierdzić, że życie tutaj to pomyłka najgorsza z możliwych.

___________________________

Dziękuję za wszystkie komentarze!:* Uskrzydlcie mnie!:) Były z nimi drobne problemy, ale naprawiłam to i myślę, że teraz będziecie mogły bez problemu je umieszczać. ;) Przepraszam, że tak długo Was zanudzam, chciałam ten rozdział poświęcić na opisy, obiecuję, że Cris pojawi się w następnym i znów namiesza...
Tymczasem zapraszam z Julką na: http://durante-la-vida.blogspot.com/






23 komentarze:

Unknown pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Unknown pisze...

Cudo jak zawsze! <3
Czekam na następny :*

Unknown pisze...

http://whole-world-is-watching-varane.blogspot.com/2014/05/rozdzia-1.html serdecznie zapraszam, liczę na komentarze :)

Unknown pisze...

No no, pobyt u cioci Tally będzie nie lada wyzwaniem dla Sophie, jej chłopaka i przyjaciółek. Wszystko na biało? Naprawdę? Aż skojarzyło mi się to ze szpitalem, serio :D
No i w sumie też pomyślałam, że to "odcięcie" od świata to taki żart rodziców i cioci... Ale skoro to nie jest żart.. Ja bym chyba stamtąd uciekła, haha :D
Ciocia rozmawia z roślinami? A to ciekawe... W sumie ja rozmawiam ze zwierzętami, ale to chyba trochę inaczej wygląda? Albo i nie... xD
No a tym, że kobieta używa jakiejś rzeczy jeden raz i potem komuś oddaje to mnie rozwaliłaś! Konkretne!
Jestem ciekawa co Cris namiesza w kolejnym odcinku, czekam :)
Przy okazji zapraszam do mnie na nowy rozdział i kilka słów wyjaśnienia ;*
http://la-sombra-del-vientoo.blogspot.com/

safira pisze...

Ciotka Tally jest rzeczywiscie zwariowana ale na pewno bardzo fajna :) Skoro Ronaldo juz w następnym rozdziale nam namiesza to już nie mogę się doczekać .
Pisz szybciutko :)

Elena pisze...

No nie wierzę, że mogę dodać komentarz! Wow. :3

Ach jak ja kocham Grecję! Strasznie, strasznie, strasznie. ;)
Dziewczyna mojego byłego narzeczonego jest Greczynką... Mniejsza o to. :D
Już tym krajem mnie u siebie zatrzymałaś, a to, że bardzo podoba mi się koncepcja, to już druga sprawa.

Sophie ma świetną rodzinę, naprawdę, prawie tak walniętą jak moja własna. Doczekać się nie mogę, aż mój ulubiony brązowooki brunet znów się na nią natknie.

Do zobaczenia. :3

safira pisze...

http://takeabreath.blog.onet.pl/ Zapraszam na rozdział 3

Unknown pisze...

http://nothing-is-impossible-bvb-manu.blogspot.com/2014/05/prolog.html serdecznie zapraszam na prolog nowego bloga :) liczę na opinie!

Carrie pisze...

No, teraz komentarze działają wręcz z prędkością światła! :D A poza tym, znów cudowny rozdział! Gratuluję ;* Podoba mi się pisanie tego w formie pamiętnika, to bez wątpienia coś nowego. Sophie z kolei jest świetna. Trochę szalona, ale to chyba ma po swojej kochanej ciotce. Tally to krejzolka jakich mało... Gadanie z roślinkami? Haha, już nie mogę się doczekać jej kolejnych ekscesów. Coś czuję, że to dopiero początek działu z kategorii "dziwne". I oczywiście czekam ma Pana Cr7 <3 Jego nigdy nie za dużo! ;d
Pozdrawiam ;*

Kornelia:) pisze...

Rozdział świetny .Powiem szczerze, że zarąbiście piszesz .Bardzo oryginalnie .Pobyt u cioci jest naprawdę dziwny ale i zaskakujący .Nie wiem jak tam ma się pojawić Ronaldo, ale pozostawiam to tobie :)

http://moje-serce-nalezydociebie.blogspot.com/2014/05/rozdzia-15.html -zapraszam do siebie zachęcam do pozostawienia komentarza :)

BeLa pisze...

Oooo a kiedy pojawi się Cristiano? Nie wiem czemu, ale denerwuje mnie chłopak Sophie :P Może się czepiam, ale uważam, że nie jest specjalnie eeee miły :D obym się myliła.

Co do treści to bardzo ciekawie no i wow za czcionkę! Czytając to można naprawdę odnieść wrażenie, że są to własnoręczne zapiski :)

Zaciekawił mnie już prolog i cieszę się, że kolejne odcinki mnie nie zawodzą. Uwielbiam ciotkę Tally ^^

Zapraszam również do mnie :)

http://obsesja-doskonalosci.blog.pl/

themalkina pisze...

http://freedoomcry.blogspot.com/2014/06/rozdzia-33.html

zapraszam na przed ostatni rozdział mojego opowiadania ;) 1543

Unknown pisze...

http://whole-world-is-watching-varane.blogspot.com/2014/07/rozdzia-3.html zapraszam na nowy rozdział, liczę na opinie i komentarze :)

Unknown pisze...

http://whole-world-is-watching-varane.blogspot.com/2014/08/rozdzia-4.html czeka na Ciebie nowy rozdział! :D komentarze i opinie mile widziane :)

Majka Es pisze...

SPAM

Amanda jest młodą Francuzką, której kontuzja pokrzyżowała plany dalszej zawodowej kariery sportowej. Rozpoczyna pracę jako fizjoterapeutka w jednym z najlepszych hiszpańskich klubów. Tam poznaje Hugo Vallesa- wschodzącą gwiazdę footballu.
Zapraszam do opowiadania, które przedstawia zawiłe stosunki rodzinne, piękno oraz ciemną stronę sportu, a także niecodzienną znajomość dwojga ludzi.
http://love-in-football.blogspot.com/
Pozdrawiam,
M.

Unknown pisze...

http://whole-world-is-watching-varane.blogspot.com/2014/08/rozdzia-5.html 5 rozdział, zapraszam! :)

Unknown pisze...

http://sztuka-wyboru-bvb.blogspot.com/2014/09/prolog.html serdecznie zapraszam na prolog nowego opowiadania :)

Unknown pisze...

http://whole-world-is-watching-varane.blogspot.com/2014/09/rozdzia-6.html zapraszam na szóstkę ;))

Unknown pisze...

http://whole-world-is-watching-varane.blogspot.com/2014/10/rozdzia-7.html nowy rozdział, serdecznie zapraszam! :)

Unknown pisze...

http://whole-world-is-watching-varane.blogspot.com/2014/10/rozdzia-8-ostatni.html zapraszam na ostatni rozdział :)

Unknown pisze...

http://whole-world-is-watching-varane.blogspot.com/2014/10/epilog.html zapraszam na epilog :))

Anonimowy pisze...

Kiedy następny rozdział ?? :((

Anonimowy pisze...

Śmierć przychodzi nieoczekiwanie i czasami odbiera nam najważniejsze dla nas osoby. Nie liczy sie wiek, płeć ani to, co robią na codzień i czy są dobrymi ludźmi, czy może tym złymi.
Nie umierają jednak do końca, bowiem cząstke nich samych nosimy w swoich sercach zapewniając im tym samym nieśmiertelność. Żyją także w naszych wspomnieniach.
To prawda. O tym wszystkim mają okazję przekonać się: Gerard Pique - mężczyzna, który prawdopodobnie nigdy nie dorośnie i Julia Hernandez - niepozorna, młoda kobieta, która skrywa ciekawą tajemnicę i stara się zatuszować swoją przeszłość.
Jak owa dwójka poradzi sobie w opiece nad małą Lią, która w tak tragiczny sposób straciła rodziców?
#Pique #Fabregas #Lia #FCBarcelona
para-siempre-fcb.blogspot.com

Ona opuszcza Turyn, on rezygnuje z dlaszej gry w Chelsea. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta - oboje uciekają przed przeszłością. A gdzie? Do Madrytu. To własnie tam chcieliby zacząć od nowa. Oboje wiedzą, że mają zbyt wiele do stracenia jeśli znowu coś pójdzie nie tak. Czy zdecydują się na bycie razem? Czy miłość przezwycięży lęki i bolesne wspomnienia? 
Humorystyczne opowiadanie o szalonych i pociesznych zawodnikach Realu jak i również nieco kłopotliwym trójkącie miłosnym w którego skład wchodzą: Iker, Anastasia i Michael.
#RealMadrid #Ballack #Casillas
te-quiero-para-siempre.blogspot.com

Powracam po długiej nieobecności. Jeśli masz ochotę, serdecznie zapraszam, na nowe rozdziały
Co knuje brat bliźniak Fabregasa? Do czego doprowadzą kłótnie Julii i Gerarda?
Co się stało z Mesutem? Co jest powodem dziwnego zachowania Michaela i co na to Anastasia?

Namiary do siebie możesz zostawić w Spamie. Chętnie zajrzę. Pozdrawiam ;)